2.10.2015

Psy, wieprze i perły



Kolejny raz, pewnie już trzeci lub czwarty, zetknąłem się z sytuacją, w której rodzice-ateiści postanowili ochrzcić dziecko. Choć ze względu na deklaracje publiczne można zaliczyć ich do воинствующих безбожников, to uznali, że Paryż wart jest Mszy, czyli że warto zapłacić chrztem za spokój w rodzinie. Cóż, i tak w życiu bywa. Tyle, że wspomniani „wojujący bezbożnicy” okazali się ludźmi na tyle uczciwymi (ideowymi?), że niczego przed Kościołem nie udawali – lojalnie ostrzegli proboszcza, że są niewierzący i że na chrzest zgodzili się ze względu na wolę rodziny. Co więcej, zadeklarowali, że ich syn będzie nosić imię „świeckie” i że jeśli kapłan, jako przedstawiciel Kościoła przekona ich wierzących bliskich, że taka ceremonia nie powinna mieć miejsca, to przyjmą to z zadowoleniem. Ku ich zaskoczeniu ksiądz nie zniechęcał do chrztu (którego przecież udziela się przez wzgląd na wiarę rodziców!), ale przeciwnie – wywarł na ateuszy taką presję, tak bardzo i po sekciarsku „zbombardował miłością”, że ci w końcu uczestniczyli w ceremoniach tak samo jak wszyscy inni wierzący rodzice (zastrzegli, że nie złożą deklaracji o katolickim wychowaniu dzieci – złożyli ją chrzestni – oraz nie wyznają wiary, ale „szatana i wszystkich spraw jego” zgodnie się wyparli [sic!]). 

Szafarz sakramentu był bardzo zadowolony z wykonanej roboty, bo przecież dusza dziecka została uwolniona od grzechu pierworodnego, a ono samo włączone do społeczności Kościoła katolickiego. Nie pomyślał jednak o tym, że przy braku cudu wychowanie uczyni z nowo ochrzczonego ateistę, a być może nawet walczącego ateistę, który za lat 20 będzie nękać następcę tegoż proboszcza pozwami o wykreślenie z księgi chrztów i, na zgubę własnej duszy, siać zgorszenie. Szafarz sakramentu tak bardzo skupił się na cytacie ze św. Marka: „Dopuśćcie dziatkom przychodzić do mnie, a nie zabraniajcie im; albowiem takich jest królestwo Boże” (Mk 10,14), że zupełnie zapomniał o słowach zapisanych u św. Mateusza: „Nie dawajcie psom tego, co święte, ani nie rzucajcie pereł waszych przed wieprze” (Mt 7,6). Cytat ten jest powszechnie znany jako krótkie „nie rzucajcie pereł przed wieprze”, co brzmi pysznie, pogardliwie; tymczasem Chrystus Pan wypowiedział to jako przestrogę i wyjaśnił: „By ich przypadkiem nie podeptały nogami swymi, i obróciwszy się, żeby was nie rozszarpały”. Jest to więc wezwanie do daleko posuniętej ostrożności i roztropności, do tego, by zapobiegać, a nie leczyć, by nie prowokować. 

I na koniec: czy powyższego nie można jakoś odnieść do sprawy przyjmowania w Europie muzułmańskich uchodźców? Część z nich, ci, którzy mogą zostać odesłani do kraju pochodzenia jako imigranci ekonomiczni, przyjmuje chrzest w niemieckich protestanckich zborach, by móc później – nie bez racji – twierdzić, że powrót do ojczyzny przypłaci śmiercią. Korzyść jest obopólna, bo zbór zyskuje nie tylko wiernego, ale także potencjalnego płatnika podatku kościelnego. O tym, że podobne postępowanie na dłuższą metę się nie opłaca przekonał się Kościół katolicki w Skandynawii, gdzie dla uzyskania większej subwencji państwowej zapisywano do parafii wszystkich emigrantów z Polski, przyjmując, że skoro Polak, to i katolik. Gdy rzecz wyszła na jaw tamtejszy Kościół stracił nie tylko lwią część pieniędzy, ale i jako taki prestiż. 

Zatem, nie rzucajmy pereł przed wieprze, żeby obróciwszy się nas nie rozszarpały.

Jakub Pytel