30.10.2012

Pig’s breakfast arcybiskupa Müllera


W jednym z odcinków mego ulubionego serialu komediowego pt. Yes, minister, szef brytyjskiej służby cywilnej sir Humphrey Appleby (grany przez nieodżałowanego Nigela Hawthorne’a) wprowadza nowo powołanego ministra w arkana dyplomacji, uświadamiając mu, że szczerość nie jest jej domeną i większe „pig’s breakfast” w obozie wroga można uczynić okazując fałszywą sympatię, niż niekłamaną niechęć. Zdaje się, że ktoś na Watykanie w końcu dał podobną lekcję abp. Müllerowi, nowemu prefektowi Kongregacji Nauki Wiary i zwierzchnikowi komisji Ecclesia Dei.

Ekscelencja w ogóle nie lubi tradycjonalistów, ale odkąd został ordynariuszem Ratyzbony, w pobliżu której leży Zaitzkofen i seminarium piusowców, znielubił Bractwo tak bardzo jak tylko da się kogoś nie lubić i nadal móc przyjmować (i szafować) sakramenty. I dawał temu wyraz w niezliczonych ociekających jadem, ale przez to niegroźnych wypowiedziach. 

Jednak przedwczoraj Ecclesia Dei wydała oświadczenie (tekst tutaj), w którym przypomina, jak bardzo czeka na odpowiedź FSSPX w sprawie tzw. premabuły doktrynalnej. W pierwszym zdaniu znajdują się słowa o tym, że komisja „korzysta z okazji”. Ale z jakiej okazji?

Nikt tego nie mówi wprost, ale idzie o wykluczenie z szeregów Bractwa bp. Richarda Williamsona, który – czego dobrego by nie powiedzieć o jego długoletniej posłudze – ostatnio po prostu przeciągnął strunę.  I nie chodziło tu wcale o jego poglądy, a nawet o jego sprzeciw wobec rozmów z Rzymem – przecież dwaj inni biskupi Bractwa też są sceptyczni, a nikomu nie przychodzi do głowy ich wykluczanie – ale przyjęcie przez bp. Williamsona postawy otwartego buntu. 

Oświadczenie Papieskiej Komisji Ecclesia Dei zostało wydane nazajutrz po ogłoszeniu przez dom generalny FSSPX tej dramatycznej decyzji. Jego autorzy przewrotnie powołali się na mocno już nieświeży list bp. Fellaya z początku września, w którym przełożony generalny Bractwa prosząc o „dalszy czas do namysłu” odkłada sprawę pojednania na greckie kalendy. Czyni tak po tym, gdy urzędnicy kongregacji nie tylko odrzucili wszystkie jego poprawki do tzw. preambuły doktrynalnej, ale postawili kolejne, dalej idące żądania. 

Oświadczenie Ecclesia Dei – tej treści i wydane w takim czasie – to gra na podkopanie wewnętrznej jedności FSSPX, bo sugeruje, że oto jego kierownictwo pozbyło się krnąbrnego biskupa właśnie ze względu na jakieś zakulisowe i toczone na nowych warunkach rozmowy. To oczywiście daje amunicję wszystkim, którzy węszą spisek i są przekonani, że nie ma ani potrzeby, ani możliwości prowadzenia jakichkolwiek rozmów z Watykanem.

W ten sposób w Ecclesia Dei też już odtrąbiono odwrót, bo jedno z ostatnich zdań oświadczenia jest niczym innym, jak stwierdzeniem, że na przyjęcie soborowych superdogmatów Bractwo ma choćby i kolejne 30 lat, ale ŻADNYCH dyskusji na ich temat już nie będzie – Summorum Pontificum i zniesienie ekskomunik musi wystarczyć. Oświadczenie jest więc takim prezentem od Rzymian na odchodne; prezentem mającym uderzyć w tych, którzy ufnie przyjęli zaproszenie do rozmów przez Rzymian zainicjowanych.

Aż chciałoby się sparafrazować Wergiliusza i rzec: „Nie ufaj Rzymianom, nawet gdy przynoszą dary”. Ale Bractwu nie wolno zamykać bram przed posłańcami z Rzymu.


------***------

Pig’s breakfast, o którym mówił sir Humphrey, to oczywiście „rozpierducha”. Swoją drogą, kto z Szanownych Państwa wie, że polskim odpowiednikiem anglosaskiego imienia Humphrey jest Onufry? Onufry Bogart, John Humphrey Zagłoba...